
To było piękne lato. Siedziałam na plaży nad rzeką, dzieci bawiły się w ciepłej, płytkiej wodzie, chlapiąc mnie lub wołając od czasu do czasu dość umiarkowanie, bym spojrzała jak nurkują i łowią kijanki, a ja na kocu, na miękkim piasku w popołudniowym słońcu, czytałam książkę o naturalnych porodach. Albo książkę o położnych. Albo o wychowywaniu...